Do źródeł Sprewy
Sprewa - Nysa - Bóbr
295 km
Tym razem mą Połowę zainspirowało źródło Sprewy,
o czym dowiaduję się już na przełomie lutego i marca br.
Ok! 
Nie oponuję i nie wnikam w szczegóły
 trasy - wszak najmniejsze niemieckie Góry Żytawskie nie przerastają 
moich możliwości rowerowych (póki-co)
Pierwszą
 tegoroczną rajzę wbrew bardzo nieciekawym pogodowym zapowiedziom 
rozpoczynamy w pochmurny 
i chłodny poranek
27 kwietnia.
![]()  | 
| Żagań | 
- I co?
- Jedziemy/jedziemy! - słyszę zdecydowaną odpowiedź
![]()  | 
| Przewóz | 
Przewóz i wjazd na komfortowe niemieckie DDR-ki wiodące nas ku Sprewie serwuje  swobodę i luzik w pedałowaniu. 
Do rzeki mamy
ok 60 km kręcenia i mogę się porozglądać - dostrzegam soczystość żółtych rzepakowych pól, wsłuchuję się w ptasie trele, by tylko nie dopuścić do myślenia o odczuwalnych niesprzyjających podmuchach i dokuczliwym zimnie.
Na 90km robimy popas, mały przeodziewek i ruszamy do Bautzen. 
![]()  | 
| Sprewa/Malschwit | 
| Zalew Budziszyński | 
czyli jezioro zaporowe, (które jest jednym z
 bardziej ulubionych miejsc wypoczynku) zaliczając 
tzw dalekobieżną  trasę rowerową zwaną „Szlakiem Szprewy“.
![]()  | 
| Budziszyn | 
Nie da się przejechać obojętnie krętymi wąskimi uliczkami historycznej stolicy Górnych Łużyc - tu jest po prostu zjawiskowo!
Mija
 godz 14-ta, oddaleni niespełna 
 50 km od planowanego celu podróży 
zlecamy córce zaklepanie noclegu w Jirikov, nawet w najmroczniejszych 
oczekiwaniach nie przypuszczając, że te 40km przyjdzie nam przepedałować
 w ślimaczym  czasie 4 godzin!
Podjazdy i zjazdy, pogoda sprzyjająca podróży - jest pięknie, ale ... nie (!)... musi być pieprzyk!
Tym razem zawodzi nawigacja!
Bryton
 się „rozkracza”, nie czyta trasy, drugiego Brytona  ze sobą nie 
zabraliśmy, poower/bank nie  ładuje - musimy trzymać się szlaku - innej 
opcji nie ma.
Zaliczamy pierwsze błądzenie - trzeba zawrócić, a taki pechowy zlepek rozstraja wrodzony mi optymizm, zamykam się w sobie, 
by nie okazać niezadowolenia. 
Jedziemy. 
Początkowo trzymam się koła, z 
czasem na podjazdach zaczynam odstawać, proszę o popas. 
Konsumując 
wiosenne kanapki podziwiam piękną panoramę Saksonii, łapię relaks i 
wyciszenie.
![]()  | 
| Kirschau | 
Trzeba
 kręcić dalej, Sprewa teraz zdecydowanie szczuplejsza , jej otoczenie już nie 
mami skałkami, ale wartkie zakola, klimatyczne zalewy uatrakcyjniają jej
 widok. 
Zdaje
 się dobrze oznakowana DDRka gwarantująca jakąś-tam pewność wiedzie nas nagle w las (!)
- coś tu nie gra! 
Zagęszcza się wzajemna relacja, 
cierpliwość spada do poziomu zerowego i już mnie szlak nie interesuje, 
chciałabym jechać od miejscowości do miejscowości i trzymać się dróg.  
Znowu zawracamy
 ... cd. kręcenia DDRką; 
już się nie rozglądam, niczego nie podziwiam 
tylko podjeżdżam i zjeżdżam na kole mej Połowy oczekując jedynie 
tabliczki z napisem Sonneberg - miasta niemal sąsiadującego z docelowym Jirikov.
Mamy kręty zjazd w prawo i nagle widzę białą tabliczkę, 
z naszą docelową mieściną, a więc jesteśmy na miejscu!
z naszą docelową mieściną, a więc jesteśmy na miejscu!
- naprawdę! 
- bez kozery!
Radosne zdębienie!
Banan!
I radosny stuk kasku o kask!
(Relive
 prezentuje 159km dystans, trzeba dodać 4 km, 
od Przewozu zastopowało mi
 nawigację, na szczęście wyłapałam tę sytuację i przywróciłam  Apkę  do 
życia).
https://www.relive.cc/view/rt10004832450

Regenerujemy się przy makaronie z warzywami
i kurczakiem, relaksujemy przy napojach ulubionych w restauracyjnej salce pełnej niemieckich i czeskich gości.

Regenerujemy się przy makaronie z warzywami
i kurczakiem, relaksujemy przy napojach ulubionych w restauracyjnej salce pełnej niemieckich i czeskich gości.
Gwarno tu, uciekamy na mały spacerek, ale jest zimno! Spiesznie zawracamy więc na nasze dwupokojowe poddasze.
- „Dziś będą zjazdy” - słyszę słodkie słowa męża
- "Się zobaczy" - 
myślę bez komentarza.
myślę bez komentarza.

Opuszczamy wąziutką tu Sprewę
i kierujemy się do Löbau, ale wcześniej wjeżdżamy w urzekający
![]()  | 
| Niedercunnersdorf | 
 Niedercunnersdorf z drewnianą zabudową domów przysłupowych i łupkowatą 
fasadą. Kręta droga otoczona bajecznymi gęsto osadzonymi zagrodami 
wiedzie nas wraz ze strumieniem poprzecinanym bajecznymi mostkami żwawo w
 dół.Pięknie tu!
![]()  | 
| Lobau | 
i przyjemnie zjeżdżam DDRkami, szosami, uliczkami mijanych miejscowości ... raz z bananem na twarzy raz z jego odwrotnym ułożeniem.
![]()  | 
| Gorlitz z Nysą Łuż | 
![]()  | 
| Piękne zakole Nysy Łuż | 
Dopiero tuż przed Görlitz zjeżdżamy na niższy teren, tu mamy już Nysę Łużycką, która poprowadzi nas swą komfortową DDRką do kraju, do Przewozu!
![]()  | 
| Przewóz | 
Od granicy do rodzinnego Żagania dostajemy bonus - pedałowanie z wiaterkiem - pojawia się więc ten cudowny błogostan rowerowy bez względu na stan licznika!
Wjazd
 do miasta ubarwiony serdecznym rowerowym pozdrowieniem: 
![]()  | 
| Nad Bobrem | 
- „Witam w Żaganiu!” - naszego przyjaciela Zdzisia/Gebelsa cieszy niezmiernie, (jeszcze tylko by połączyć ze sobą na przebytej trasie trzy rzeki) wjeżdżamy na most Bobru, tu foto-stop i do domu!
Rowerowy wypad do źródła Sprewy zaliczony!
Małżonek zrealizował kolejny swój koncept, a ja?
No cóż - liznęłam Góry Żytawskie - chyba najatrakcyjniejsze pasmo Sudetów z pięknym krajobrazem 
i niespotykaną architekturą.
Zachwycona widokami puszczam w niepamięć wszelkie swe trudy, fochy i zasępienia.
i niespotykaną architekturą.
Zachwycona widokami puszczam w niepamięć wszelkie swe trudy, fochy i zasępienia.
Pięknie było!!!
















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz