niedziela, 28 lutego 2016

Zimowe "SETKI" x 3

02.2016

Zimowe SETKI x 3


  •  

  •  
W styczniu tego roku postanowiłam wypedałować swą pierwszą kalendarzowo-zimową "setkę", aura niemal przez cały miesiąc skutecznie konfrontowała moje zapędy  ... ale!
/jednak/ udało się: 31-go stycznia wespół z mą Połową wykręcić ów dystans na trasie: Żagań - Przemków - Chocianów - Legnica.
Wiatr nas a to wspomagał, a to przechylał na boki, bywało że i powstrzymywał złośliwie, niemniej pokonanie założonego dystansu w takich warunkach przyniosło mnóstwo frajdy i znanej wszystkim cyklistom radości.   
Kolejną okazją do zaliczenia zimowych "setek" była wyjazdowa impreza żagańskich "Bobrów" - NCCT, która rokrocznie w lutym bez względu na pogodę odbywa się w Wojcieszowie.
W zakamarkach rowerowych pragnień już kilka lat tliła się nadzieja, że ... 
- kto wie? ... może kiedyś? ... uda się dotrzeć tam rowerem?
Obiecująco zapowiadana pogoda na pierwszy weekend lutego spełniała nasze oczekiwania, no może poza faktem, że wiatr tym razem z pewnością naszym sprzymierzeńcem nie będzie!
W sobotni poranek 6 lutego o dość zaawansowanym poranku opuszczamy domowe pielesze, wyjeżdżając z miasta pod mostem żagańskiego Bobru słyszę donośne kacze odgłosy  - pewnie nas żegnają - myślę spoglądając na brodzące stado z uśmiechem.
Mokry po nocnej wilgoci asfalt oraz ośmiokilometrowy odcinek betonowych płyt wprowadzający nasze rowery w cykliczny stukot to pozbawiające nudy i spokoju dodatki pierwszego etapu podróży. Najprzyjemniejszy odcinek przytrafia się nam od Osiecznicy do Zagrodna - wiaterek postanowił nas nieco wspomóc, a przed Iwinami para młodych cyklistów "wciąga" nas na kilka kilometrów w swe koła.
Dalej mamy wjazd na wzniesienie z olbrzymimi wiatrakami skąd rozpościera się urocza panorama z górującym nad nią złotoryjskim Bazaltowym Wzgórzem zwanym "Wilkołakiem".
Odtąd wiatr nie okazuje nam już żadnej łaski i litości - dmucha, dmie i bezwzględnie nami pomiata, zdecydowanie wolniej niżby się chciało pomykamy teraz dolnośląskimi szosami oraz zaułkami Sędziszowej i Świerzawy.
W porze obiadowej wjeżdżamy do Wojcieszowa,
witamy się z przyjaciółmi i znajomymi - pasjonatami gór i jaskiń. Popołudnie to czas na relaks, odpoczynek i rozmowy ze współbiesiadnikami, a wieczór spędzony w kamieniołomie przy ognisku z gitarą i piosenką uatrakcyjnia nieugięte wietrzysko.
Niedziela - czas powrotu, trasę urozmaicamy sobie wjazdem do Centrum Złotoryi i Bolesławca,
Starówki tych dolnośląskich miast zachwycają swą zadbaną, malowniczą architekturą.
Wszechobecny wiatr początkowo wspomaga nas znakomicie, zdarza się też, że jego bezecne podmuchy starają się uprzykrzyć nam podróż ale marny to trud - radość z pokonania kolejnych zimowych "setek" jest mocniejsza od jego psotnych, złośliwych zawirowań!