sobota, 20 sierpnia 2016

z cyklu MIASTA: POZNAŃ

08.2016 
Z cyklu miasta - POZNAŃ


  •  
Długi weekend sierpniowy niemal nakazuje opuszczenie domowych pieleszy wobec tego sypię propozycje:
- "a może nad morze?", "a może pętla z pobliskimi rzekami?", "a może na wschód kraju?", "albo poza granice?"
i do żadnej nie mamy przekonania - kaprysy! 
W przeddzień wyjazdu zapada decyzja: odwiedzimy POZNAŃ, ale połączymy ową rowerową penetrację stolicy Wielkopolski z rodzinnymi wizytami w SiedlcuSulechowie - a bazą wypadu zostanie Babimost - też rodzinnie zasiedlony. 13 sierpnia niespiesznie opuszczamy rodzinne miasto, by poza jego rogatkami już z zefirkiem "popylać" na Nową Sól, gdzie przejeżdżamy Odrę
i kierujemy się na Wolsztyn.
Z zadowalającą prędkością wjeżdżamy do rogatek miasta i tu zmieniamy kierunek na Sulechów, króciutko wieziemy się DK 32 i zaraz za Powodowem odskakujemy na Babimost.
Siedlcu nabywamy kwiaty dla Cioci chrzestnejReklina.                                                           Małżonek uprzyjemnia jazdę pokazując mi w czasie podróży miejsca zapamiętane w dzieciństwie, opowiada wydarzenia z daaaawnych lat.
Leciwa ale wielce pogodna i wesoła Ciocia uradowana naszą wizytą ściąga do stołu swoje rodzeństwo (94-letnią siostrę i 80-letniego brata) oraz córkę i zięcia, rozmowom o dawnych czasach przy kawie i pysznym placku nie ma końca! Kiedy apogeum emocji zaczyna zniżkować dziękujemy serdecznie za gościnę i kontynuujemy swą podróż do Babimostu.
Niedzielny poranek wita nas wilgotnym rześkim powietrzem, zapowiada się dobra pogoda, płasko tu nieprzyzwoicie, a i kierunek wiatru ma nam zapewnić łatwe pedałowanie do Poznania. I rzeczywiście nawet nie wiadomo kiedy przemykamy przez ZbąszyńNowy Tomyśl,
Opalenicę i Buk, a kilkukilometrowy wjazd do miasta DDR-kami serwuje swobodę i izolację od pędzących równolegle samochodów. Natomiast rowerowe przemieszczanie się w samym mieście często stopowane jest sygnalizacją świetlną, a to już tak nie bawi.
Sprawnie objeżdżamy miejsca, które chcieliśmy zobaczyć - okolice Uniwersytetu, Rynek, Maltę
i dalej do Dworca Głównego, gdzie spokojnie oczekujemy na pociąg, który odwiezie nas do Babimostu.
Poniedziałkowy poranek podobnie jak ten niedzielny wita nas dobrą pogodą, jedynie wiatr uparcie gna ku północnemu wschodowi, a to nam nie sprzyja i drogę do Sulechowa mamy nim utrudnioną . W tym mieście odwiedzamy kolejnych bliskich krewnych, przy kawie i pysznej szarlotce rodzinnym dysputom trudno się oprzeć.                                                   Wprawdzie dystans z Sulechowa do Żagania wynosi ok 70 km, ale my przepedałujemy 120 km bowiem małżonek wytyczył trasę znacznie dłuższą, tak by Odrę przemościć w Krośnie Odrz.
Niezmiernie malownicze lubuskie drogi o dobrej nawierzchni otoczone dziewiczą naturą niosą nas szybko, swobodnie i urokliwie.                   
Opuszczając Krosno Odrz kierujemy się na Lubsko i znowu łapiemy wiatr w plecy - niesie nas i wspomaga pedałowanie.
Sierpniowy weekend wielce satysfakcjonujący rodzinnie i rowerowo /bez mała 400 km/.                         Duże miasto P..... rowerowo zaliczone ...
A przed nami kolejne, ale jeszcze większe i odleglejsze o czym napiszę po powrocie.